11 listopada okazał się być wyjątkowo zimny i pochmurny, wbrew zapowiadanemu słońcu. Zwlekaliśmy trochę z rozpoczęciem trasy, ale o godz. 11 i zaledwie 5 godzinach do zmroku nie było już w zasadzie sensu czekać, aż zacznie się rozpogadzać.

Samochód zostawiliśmy przy wejściu na szlak, zaraz przy wjeździe do Wejherowa od strony Krokowej. Całość szlaku liczy ok. 34km, jednak my postanowiliśmy zrobić tylko tę część, która ciągnie się przez lasy, czyli 16km.

Pierwszy etap ciekawie prowadzi wzdłuż rzeki Łeby. Idziemy ścieżką przeznaczoną również dla rowerzystów, więc ruch jest tam spory. Mijamy zbiorniki retencyjne, które tworzą urocze miejsca na postoje i pikniki.

 


Po ok 2-óch km skręcamy w prawo już typowo do lasu. Następne 7km możemy chłonąć piękno sosnowego boru, z licznymi krzewinami borówki czarnej.

Na 9-tym kilometrze, przy drodze zaczynamy spotykać pojedyncze groby, a kilkaset metrów dalej docieramy do parkingu leśnego, na którym szlak nasz skręca w prawo do głównej drogi. My za to lekko z niego zbaczamy w lewo, żeby przejść pomiędzy mogiłami i zastanowić się na tą ogromną tragedią, która wydarzyła się w tych lasach.

Jesienią 1939 i wiosną 1940r. w Piaśnickich Lasach, 10km od Wejherowa, miały miejsce masowe zagłady ludności polskiej z województwa pomorskiego. W tym okresie brutalnie zamordowano przynajmniej 14tys ludzi, a ich zwłoki zakopano w zbiorowych mogiłach. Cała akcja odbywała się pod kryptonimem „Intelligenzaktion” i miała na celu eksterminację polskiej inteligencji i wszystkich Polaków, którzy mogli by wzniecić ewentualne powstanie. Byli to przede wszystkim księża katoliccy, nauczyciele, lekarze, lekarze weterynarii, prawnicy, kupcy, a także mnóstwo rodzin z dziećmi. Cała ta akcja była ściśle tajna na tyle, że polska grupa więźniów zasypujących doły nie wróciła z ostatniego kursu. W momencie, gdy Niemcy spodziewali się przegranej wojny, zaczęto zacierać ślady i palić zwłoki zakopane kilka lat wcześniej. Dlatego ciężko jest ustalić ostateczną liczbę ofiar ludobójstwa w Lasach Piaśnickich.

Ważne jest, by pamiętać o takich miejscach, znać ich historię. Żeby mieć świadomość, że okrucieństwo wojny jest ogromne i żeby uczyć się na błędach.

Po dość długim przystanku przy Grobach Piaśnickich wróciliśmy na szlak, którym szybko dotarliśmy do głównej drogi Wejherowo-Krokowa, przecięliśmy ją i weszliśmy do wsi Wielka Piaśnica. Ten fragment trzeba przejść drogą asfaltową, dopóki nasz szlak nie skręcił w lewo z powrotem na polne ścieżki.

Tutaj las jest mocno zniszczony przez ludzi i zaśmiecony. Idzie się dość blisko drogi wojewódzkiej z jednej strony i zabudowaniami z drugiej, więc ilość śmieci jest naprawdę spora. Niestety ten fragment ciągnie się przez ok 4km i nie należy do przyjemnych.

Po przejściu przez niewielką miejscowość Dąbrowa, która uroczo chowa się w lesie i składa z kilku zabudowań zaczynamy schodzić w kierunku jeziora. Położone w rynnie polodowcowej, z wyspą na środku należy do jednych z najciekawszych jezior w okolicy. Łatwy dojazd powoduje, że latem, na plażach jest wielu amatorów opalania, a nawet biwakowania. Jest również cenione przez wędkarzy.

Długość trasy: 16km

Trudność trasy: łatwa

Koszt wstępu: 0 zł 🙂

Leave a comment