Szlakiem Kopernikowskim przez Warmię to ciekawa propozycja wycieczki kilkudniowej po zróżnicowanym terenie Parku Krajobrazowego Wysoczyzny Elbląskiej i przepięknych terenach Warmii. Szlak Kopernikowski to długodystansowy, czerwony szlak PTTK z Torunia do Olsztyna. Ma on na celu połączenie wszystkich miejsc związanych z życiem i pracą Mikołaja Kopernika. Trasa znakowana jest dopiero od Elbląga do Olsztyna i ten fragment liczy sobie 247km.
Szlak postanowiliśmy zrobić fragmentami tak, żeby w miarę łatwo można było cofnąć się do auta. Nie udałoby się to bez pomocy przyjaciół, którzy zgarniali nas czasami z trasy. Nie udałoby się to również bez naszych nowych znajomych, których udało nam się zarazić miłością do tego szlaku i postanowili nam towarzyszyć.

Spis treści
Jak dojechać?
Nasz szlak zaczyna się w elbląskiej Bażantarni- miejskim parku. Spokojnie możecie zostawić tam auto na bezpłatnym parkingu. Niech Was nie zmyli nazwa „park”, bo z typowym parkiem miejskim Bażantarnia ma niewiele wspólnego. Szlak znakowany jest od stacji PKP, więc jeżeli chcecie go przejść w całości to najwygodniej będzie przyjechać pociągiem do Elbląga i z Olsztyna również pociągiem odjechać. Przez pierwsze części szlaku towarzyszy nam również szlak rowerowy GreenVelo, co daje doskonałe możliwości rozbicia namiotu na MORach rowerowych.

Szlakiem Kopernikowskim przez Warmię cz.1 Elbląg-Tolkmicko
Do Tolkmicka mamy 36km wyprawy, co należy rozumieć dosłownie, bo Wysoczyzna Elbląska jest wymagająca. Głębokie jary ciągną się z przerwami przez większość szlaku co daje nam niecałe 700m przewyższenia na trasie. Pamiętajcie, że nie jesteśmy w górach, a na północy Polski, pod samym Zalewem Wiślanym. Na szlaku nie ma mowy o nudzie. Przepiękny las bukowy porasta wąwozy, po drodze mijamy malownicze warmińskie wsie i miasteczka, schodzimy też nad sam zalew i idziemy wałem w bliskiej jego odległości. Zmienia nam się krajobraz i warunki: od wąskich leśnych ścieżek, przez błotniste drogi, całą masę pokrzyw czy betonowe płyty i asfalt.



Trzeba uważać na oznakowanie szlaku, bo został on znacznie na tym etapie zmieniony i nie wszystkie mapy to ogarniają. Na http://mapy.cz w wersji na komputer mamy właściwy rzut szlaku, natomiast na aplikacji już nie. Spowodowało to sporo zamieszania, bo fragment z Suchacza do Kadyn przeszliśmy starym śladem szlaku, co dało nam możliwości brodzenia po pas w pokrzywach. No ale bez takich atrakcji nie byłoby przygody.


Zdecydowanie najciekawszymi elementami trasy są Bażantarnia i Kadyny. O Bażantarni pisałam już wcześniej, jej bukowe lasy na wzgórzach robią na mnie ogromne wrażenie. Kadyny natomiast to wioska wyjęta prosto z folderu reklamowego. Znajdziecie tu zabytkowy dwór i zakon, wieżę widokową z widokiem na zalew i mnóstwo klimatycznych domostw. Zjecie też przyzwoity i tani obiad w Barze Konik Kadyny.






Gdyby nie to, że szlak częściowo pokrywa się z rowerowym szlakiem GreenVelo, to ciężko byłoby tu spotkać turystę. Oczywiście nie dotyczy to miasteczek, ale ta część Warmii nie należy do zbyt obleganych przez turystów, czego kompletnie nie rozumiem.




Długość fragmentu: 36km
Trudność: średnia do trudnej szczególnie w okresie deszczowym
Tolkmicko-Frombork
Kolejne 18km nie jest już tak męczące. Schodzimy z Wysoczyzny Elbląskiej i teren się znacznie wypłaszcza. Tolkmicko to miasteczko, w którym czas dawno temu się zatrzymał i w ogóle nigdzie się nie spieszy. Jest tu specyficzny senny klimat takiego braku zainteresowania turystyką. Niby coś można znaleźć, jest tu plaża nad zalewem, ale nie ma nic, co by mogło przyciągnąć turystę, chociaż potencjał jest.


Las z Tolkmicka do Krzyżewa nie urzeka, idziemy po betonowych płytach najpierw wzdłuż zalewu, którego nie widać, a później szeroką leśną ścieżką. Na uwagę zasługuje MOR Nowy Wiek, który jest położony w lesie i doskonale nadaje się na nocleg (ok 5km za Tolkmickiem). Na tym oddcinku warto kawałek zboczyć z drogi i przejść przez wąwóz do Świętego Kamienia, leżącego w wodzie, 25m od brzegu Zalewu Wiślanego.


Od MORu Krzyżewo trasa się zmienia w asfaltową, a następnie szutrową. Biegnie przyjemnie przez 2 wsie. Największą atrakcją jest pięknie utrzymany, prywatny skansen maszyn rolniczych w Nowinach koło Ronina. Warto tu zajrzeć chociaż na chwilę.




Frombork widzimy już z daleka, góruje nad nim archikatedra. Froborkowi zdecydowanie warto poświęcić czas. Znajdziemy tu jeden z najpiękniejszych budynków sakralnych w Polsce, z ciekawą wieżą widokową. Możemy wejść do Muzeum Mikołaja Kopernika, czy też Szpitala św Ducha, przespacerować się nad przystań i przejść po molo. Niestety nie jestem w stanie z czystym sumieniem polecić żadnej restauracji.



Długość fragmentu: 18km
Trudność: łatwy
Frombork-Braniewo
Szlakiem Kopernikowskim przez Warmię to długodystansowa wycieczka po warmińskich miasteczkach i bezdrożach. Fragment Frombork-Braniewo jest znowu zupełnie inny od poprzednich. Póki co najkrótszy, więc można go spokojnie połączyć z poprzednim (jeżeli nie macie w planach zwiedzać Fromborka).
Moją ulubioną częścią tej części 🙂 jest odcinek z Fromborka do rzeki Baudy. Przez ok. 3km idzie się przez wysokie trzcinowiska. Latem, w upale miejsce to musi być koszmarne, ale na mnie ten bezkres trzcinowisk zrobił wrażenie. Sama rzeczka jest bardzo malownicza, razem z całkiem przyjemnym mostkiem. Z mostu mamy widok na Katedrę we Fromborku. Zaraz obok rzeki znajdziemy kolejny MOR z toaletą i wiatą turystyczną. Do Braniewa prowadzi nas szeroka, piaszczysta droga najpierw wzdłuż Baudy, a później przez las i pola.







Braniewo nie jest szczególnie ładnym miastem. W trakcie II Wojny Światowej zostało prawie całkowicie zburzone. Warto tu zatrzymać się na posiłek w NBR Food, niewielkim barze serwującym dania typu fast food.
Długość fragmentu: 13km
Trudność: łatwy
Braniewo- Łozy
To nie jest najprzyjemniejszy fragment Szlaku Kopernikowskiego. Duża ilość asfaltów i dróg, które nieistnieją może dobrze zniechęcić do dalszej wędrówki. Pora, jaką wybraliśmy na tę część trasy też była lekko smętna. Późna jesień obfituje w kolory i dary natury, ale zachmurzenie i od czasu do czasu mżawka nie poprawiają morali załogi. Szczególnie jak trzeba przechodzić przez mokre pole kukurydzy 🙂 Przyznam, że część od Braniewa do Szalmi (10km), która prowadzi po dość ruchliwej drodze asfaltowej, została przez nas pominięta…

Za to od Szalmi jest dość ciekawie… Znowu mamy podwójne oznaczenie szlaków- stary prowadzi w stronę lasu, a nowy po asfalcie. Jak już wiecie nie lubimy asfaltów, więc lecimy przez nasiąknięte wodą, zaorane pole w kierunku drzew. Tutaj trzeba kombinować po swojemu, bo drogi w lesie już dawno nie ma i kierujemy się wg oznaczeń na mapy.cz To najtrudniejsza część szlaku, brak drogi, pofałdowany teren i dość męczący teren leśny.

Drogę znajdujemy już przy rozlewisku Pasłęki. Docieramy do szosy i przechodzimy przez most. Po ok kilometrze, na wysokości posterunku radiolokacyjnego, przechodzimy przez pole wchodzimy na ścieżkę leśną, żeby ominąć asfalty w Chruścielu i przejść wzdłuż Jeziora Pierzchalskiego. Tutaj ścieżka leśna istnieje, ale znowu jesteśmy poza szlakiem. Wędrujemy wzdłuż leśnych wąwozów, ciesząc się, że asfalt został z boku. Na naszą trasę wracamy chwilę przed ścieżką dodaktyczną „Ostoja Bobrów na rzece Pasłęce” (jeżeli jesteście nią zainteresowani to link tutaj Rezerwat Ostoja Bobrów na Rzece Pasłęce)Dalej idziemy w zdłuż rzeki, raczej z rzadka mając na nią dobry widok.

Od Dębin Leśnych do Sopotów znowu jest asfalt. Trafiła się przecudna alejka dębowa i ciekawe ruiny domu, no ale generalnie to znowu asfalt… Za to od wsi Sopoty robi się niesamowicie ciekawie. Najpierw ścieżka biegnie wśród pól, żeby później totalnie zarosnąć. Co mamy do wyboru? Piękną łąkę otoczoną pastuchem, albo pole wysokiej kukurydzy. Wybieramy łąkę i delektujemy się łatwym kawałkiem do czasu spotkania stada krów… I cóż musieliśmy przeskakiwać przez pastuch (gdzie się oczywiście dotknęłam drutu) i przedzierać się przez totalnie zakrzaczony rów do pola kukurydzy. Zabawa była przednia 🙂






Długość odcinka: 32km
Trudność odcinka: trudny, do wyboru również łatwiejsza asfaltowa alternatywa
Ciąg dalszy nastąpi…